Milošević: To sfabrykowany ocean kłamstw


nieznany 2002-10-04

Obrazek:AFP

Trybunał ds. zbrodni w byłej Jugosławii odłożył do piątku dalszą część procesu byłego jugosłowiańskiego przywódcy Slobodana Miloševicia. Oskarżony o zbrodnie postkomunista wygłosił w czwartek mowę obronną, którą ma kontynuować jutro...

Milošević zapowiedział m.in., że chce powołać na świadka francuskiego prezydenta Jacquesa Chiraca. Według Miloševicia, zeznania Chiraca pozwolą ukazać konflikt Jugosławii z NATO (marzec- czerwiec 1999) jako agresję Sojuszu na jego kraj.

"Słyszałem w telewizji, jak mówił, że bronił (przed bombardowaniami) mostów Belgradu, jednak i tak najważniejsze zostały zbombardowane i zniszczone. To pokazuje, że to szefowie państw decydowali (o celach bombardowań)" - powiedział Milošević.

"Gdy tu przybędzie, a jak państwu wiadomo, mam prawo powoływać świadków, zapytam go, dlaczego nie złożył weta w sprawie zniszczenia małej górniczej miejscowości i innych celów" - dodał.

Wcześniej w toczącym się w Hadze procesie, Milošević zarzucił państwom NATO "ocean kłamstw" w przedstawianiu konfliktu kosowskiego (1997-99). Według byłego postkomunistycznego lidera, do eskalacji konfliktu i wojny NATO z Jugosławią doprowadziło szerzenie nieprawdy na temat walk sił serbskich z albańskimi separatystami.

Milošević ocenił również, że obrona Jugosławii i jej dominującej republiki - Serbii przed bombardowaniami NATO była aktem bohaterstwa. "Nasza obrona była heroiczną obroną przeciwko agresji ze strony NATO" - powiedział.

Zaprzeczył przy tym, jakoby kiedykolwiek wydał rozkaz wysiedlania ludności albańskiej z Kosowa. "To niewiarygodne i przerażające kłamstwo ze strony prokurator (Carli Del Ponte)" - mówił jugosłowiański przywódca. Według niego nie było wysiedlenia ponad połowy spośród 1,6 mln kosowskich Albańczyków, a ludność ta uciekała przed atakami ze strony kosowskiej partyzantki UCK i bombardowaniami NATO.

Na dowód, że akcja Sojuszu była "złamaniem prawa międzynarodowego, które doprowadziło do zabicia wielu niewinnych cywili", pokazał kasetę wideo zmontowaną z nagrań serbskiej i niemieckiej telewizji. Według komentarza nagranego na taśmie, "zachodnia interwencja w Kosowie była zbudowana na kłamstwach". "Fakty postawiono do góry nogami" - podkreśla komentator. Film pokazuje - według komentarza - Serbów, ofiary masakr popełnionych przez Albańczyków. Następnie widać straty spowodowane bombardowaniami z 1999 roku.

W środę, kiedy po raz pierwszy Miloševiciowi udzielono głosu, zamiast przystąpić do formalnej odpowiedzi na oskarżenia, zakwestionował on legalność Trybunału i przetrzymywania go w areszcie. "Podważam legalność tego trybunału, gdyż nie został powołany zgodnie z prawem. Ten trybunał nie ma kompetencji, by sądzić" - oznajmił.

Przewodniczący składu sędziowskiego, brytyjski sędzia Richard May w odpowiedzi przypomniał, że Trybunał już wyjaśniał te wątpliwości dotyczące legalności ONZ-owskiego organu. Milošević, który jest z wykształcenia prawnikiem, zapowiedział, że broni się sam.

W drugim dniu procesu prokuratorzy przedstawiali mu zarzuty dotyczące zbrodni w Bośni, Chorwacji i Kosowie. Prokurator Geoffrey Nice rozpoczął wystąpienie od pokazu drastycznych zdjęć filmowych z obozów koncentracyjnych w Bośni. Dowodził, że czystki etniczne w czasie wojny bośniackiej (1992-95) byłyby niemożliwe bez wsparcia rządzonej przez Miloševicia Serbii. Wiele elementów "wyraźnie wskazuje na odpowiedzialność kryminalną oskarżonego" - powiedział prokurator.

Sarajewo, masakra w Srebrenicy, obozy koncentracyjne były - według oskarżenia - częścią planu stworzenia Wielkiej Serbii na gruzach rozpadającej się Jugosławii. Milošević, który założył na rozprawę krawat w barwach narodowych Jugosławii, pozostawał obojętny w czasie pokazu filmu.

Za zbrodnie w Bośni, gdzie wojna pochłonęła 200 tysięcy ofiar, były prezydent Serbii i Jugosławii jest oskarżony o ludobójstwo. W związku z wojną w Chorwacji i w Kosowie został oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości.

W procesie, który może potrwać dwa lata, oskarżenie powołało ponad 350 świadków. Wśród nich są nie tylko ofiary zbrodni w Kosowie, Bośni i Chorwacji, ale także około 30 ludzi ze sprawującej władzę do października 2000 roku ekipy Miloševicia.