ATAK SZERSZENIA


Paulina Śliwińska 2008-10-27


Szerszeń- rodzaj owadów z rodziny osowatych, najwięksi przedstawiciele rodziny- dorastają do 45mm długości. Szerszenie żywią się osami, ćmami i innymi dużymi owadami.

Czemu na samym początku wspominam o tych stworzeniach? Cóż... Ostatnio na geografii byłam świadkiem, gdy ten owad nie wiadomo skąd, zaczął sobie latać po klasie.

Był na tyle śmiały, że usiadł na plecach naszego geografa. Kiedy Krzysiek R. zwrócił panu na to uwagę słowami: „Proszę Pana! Szerszeń siedzi Panu na plecach!”, pan G. odrzekł: „Krzysiu... Jaki szerszeń...? ty chyba szerszenia nie widziałeś!”. Owad na szczęście nie uszkodził pana Kranca i odleciał.

Wiele osób zaczęło dyskusję na ten temat. Pan G. nadal nie przyznawał nam racji. Gdy już prawie daliśmy sobie z tym spokój , rozległo się pukanie do drzwi. To pan Dyrektor. Porwał nam na chwilę pana G., który już z przyzwyczajenia zabrał ze sobą dziennik. Szerszeń nadal latał po klasie. Bartek U. (jako że jest bardzo ruchliwym osobnikiem i zawsze chce, aby coś się działo) porwał zeszyt z ławki i rzucił się w pogoń za małym potworem. Jednak się nie udało- szerszeń uciekł na lampę.

 Dało się słyszeć głosy: „Wejdź na ławkę!”. Gdy kolega już wdrapywał się na blat, otworzyły się drzwi. Wrócił Pan G. (razem z dziennikiem), a pan Kłobukowski, widząc, co wyrabia Bartek, wszedł za nim. Spytał co „pan Urbański” wyrabia. Bartek oświadczył, że łapie szerszenia.

 Nasz geograf znów zaczął protestować, że tu nie ma żadnych szerszeni. Jednak ku ogólnemu zdziwieniu pan Dyrektor uwierzył uczniowi, a nie nauczycielowi. Zobaczył owada i przyznał nam rację mówiąc, że jest to młody szerszeń. Wyjaśnił, że latem wykryto w murach szkoły (bardzo blisko sali 32) gniazdo tych stworzeń.

Podobno strażacy się tym zajęli, ale najwyraźniej owady się zregenerowały. Dyrektor zastanawiał się głośno, co zrobić. „Spalić szkołę!”- znów odzywa się Bartek. W tym momencie zaczyna się kazanie, którego pisać nie będę, bo szkoda czasu.

Pan Kłobukowski wziął wielką linijkę i zabił szerszenia. Duży był. Zabierając zwłoki i wychodząc z klasy oświadczył, że jeśli któreś z nas zlokalizowałoby gniazdo, ma go bezzwłocznie powiadomić. Później dowiedziałam się, że to nie była pierwsza taka sytuacja. Kiedyś na lekcji w sali nr 16 zdarzyło się coś podobnego.

Skąd wziął się tam ten szerszeń? Czy chcielibyście, aby wasze dzieci uczyły się w szkole, w której są te owady? Co dyrekcja z tym zrobi?