Jeden dzień z życia III „a”


Beata Chęcka 2008-10-30


Siódma pięćdziesiąt. Wchodzę do szkoły i już od progu słyszę –ej Siwy masz z maty?- pyta Radek , na co Kamil mówi- nie mam ale weź skocz do Justyny, ona powinna mieć, zawsze ma-tak w sumie racja ;P Justyna jest zawsze przygotowana.


Jest piątek, czyli dzień kiedy mamy duuuużo lekcji, wśród nich oczywiście nie brakuje nauk ścisłych, nad których istnieniem strasznie ubolewam. Rozlega się dzwonek- pierwsza lekcja, czyli matematyka.

Sala matematyczna nr 19 to miejsce, gdzie zawsze czas stoi w miejscu, a to za sprawą zegarka, według którego zawsze jest godzina czternasta trzydzieści. Jak co dzień od ósmej wszyscy leżymy półprzytomnie na ławkach, póki nie zbudzi nas tradycyjne „Chłopacy!” w wykonaniu pana Strusia;) Trrrr… nareszcie upragnione pięć minut przerwy, podczas której musimy pokonać schody, aby dostać się do 33. Kiedy tam dotrzemy- siadamy, ale oczywiście nie na długo, bo otóż z daleka rozlega się głos pani Wierzbickiej – No i gdzie się znowu podziała ta III a?- pyta wesoło, bo nie lubi gdy nie czekamy na nią pod klasą. Całe czterdzieści pięć minut mija bardzo szybko.

Po tej lekcji udajemy się na język angielski, który zawsze obfituje w przeróżne oceny, a niekiedy nawet zdarzają się małe niespodzianki w postaci kartkówek. Kiedy po angielskim idziemy korytarzem na religię, potrącamy niechcący ganiających po całym gimnazjum pierwszaków, którzy kręcą się pod nogami.

Na religii siedzimy jak na kazani;P albowiem potem- w-f, na którym „męska” część naszej klasy jest w swoim żywiole gorzej z nami –dziewczynami- nam się nie zawsze chce ćwiczyć, ale mniejsza o to, ponieważ po w-fie przychodzi czas na geografię, czyli 50% nauki i 50% nauki połączonej z żartami;) Tą lekcję zawsze uświetniają pytania Krzysztofa, które nie raz, nie dwa, ale za każdym razem są nie lada zagadką dla pana Kranca. W pięćdziesięciu procentach nauki połączonej z żartami mieści się sprawdzanie czy mamy pomalowane paznokcie, bądź też czy makijaż nie rzuca się w oczy i tu nawiązuje się dyskusja;

-Panna Śliwińska pokaże paznokcie![…] dlaczego są kolorowe?!

-Bo ja lubię może-mówi Paulina i dodaje- szczególnie kiedy mamy geografię.

-Oj Śliwka, Śliwka-mówi pan G. grożąc wskaźnikiem-bo znowu będziesz przez tydzień na brzuchu spała! -na te słowa rozlega się śmiech.

I takim oto sposobem upływa nam geografia, a magiczne „Sio!” jest oznaką jej końca. Ostatnia lekcja to biologia, na której pani Halinka objaśnia nam wszystko co z nią związane i odpowiada nam nawet na najbardziej dziwne, ale nurtujące nas bardzo pytania. Najbardziej w tej lekcji podoba mi się, że nasza nauczycielka aby lepiej nam wszystko uzmysłowić podaj przykłady nam najbardziej znane tzn. objaśnia nam wszystko na zasadzie seriali i przykładów wziętych z podwórka;]Gdy lekcja się kończy pani Halinka przypomina nam o „niezapowiedzianej kartkówce”, która odbędzie się w przyszłym tygodniu- złota kobieta.

Szczerze mówiąc to gdyby nie żarty i miła atmosfera, która panuje u nas w szkole i w klasie, to ten trudny dzień byłby fatalny. Jednak najważniejsze, że przed nami już tylko weekend.