PODRÓŻ DO JAPONII


Bartek Urbański 2008-11-13

SHINAGAWA PRINCE HOTEL
SHINAGAWA PRINCE HOTEL

Była niedziela 26 października - 4.00. Słysze donośny głos taty "Bartek ubieraj sie!" dopiero po kilku minutach dotarło do mnie, że to właśnie dzień naszego wylotu do Japonii. Szybko więc założyłem ciuchy i zszedłem do jadalni gdzie czekało już śniadanie.

Po jedzeniu pożegnaliśmy się ze wszystkimi wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do Warszawy. Na ulicach było pusto jak nigdy, więc szybko dojechaliśmy na lotnisko Okęcie. Mieliśmy jeszcze około 3 godzin do odlotu samolotu a w między czasie dołączył do nas znajomy, który leciał z nami.

O 10.00 rano wsiedliśmy do samolotu, który zabrał nas do Zurichu w Szwajcarii, skąd mieliśmy się udać bezpośrednio już do Japonii. Z lotniska w Zurichu wylecieliśmy "Air Bus'em" o 16.00 do Tokio Narita (nazwa jednego z lotnisk w Tokio)

Po 12 godzinach morderczego - nudnego i śpiącego lotu dolecieliśmy do stolicy Japonii gdzie była dopiero godzina 7.30 rano. Na lotnisku czekała na nas limuzyna, która zawiozła nas do hotelu "SHINAGAWA PRINCE HOTEL" w centrum Tokio. Ponieważ w Japonii była to godzina 8.00 rano mieliśmy tylko kilka minut aby sie odświeżyć, przebrać aby zdążyć na pierwsze spotkanie z przyjaciółmi z kraju Kwitnącej Wiśni (Kwitną w kwietniu, mają małe owoce i są niejadalne).

Tak rozpoczęła sie nasza przyjemna choć bardzo pracowita wizyta. Wróciliśmy dopiero po godzinie 22.00 bardzo zmęczeni i wyczerpani rozmowami oraz spotkaniami. Na następny dzień zaplanowano nam wizytę na jednych z największych targach inwestycyjnych świata JIMTOF2008.
Po dwóch dniach spędzonych na wyżej wymienionych targach przyszedł czas na bliższe poznanie dalekiego kraju. Prawie wszyscy mieszkańcy Japonii przemieszczają sie podziemnymi kolejami oraz na dalsze odległości jedną z najszybszych kolei świata "Shingansen". Również i my podróż do Kyoto odbyliśmy tą bardzo szybką kolejką.

Kyoto było pierwszą stolicą Japonii (KYOTO - YO oznacza stolice państwa TOKYO). Znajduje sie tam ogromna liczba świątyń oraz pałac "Shoguna" (odpowiednik polskiego magnata). Mieliśmy tez okazje być w tym mieście podczas wizyty Cesarza i widzieć jego przejazd ulicami oraz entuzjastyczne powitanie przez mieszkańców Kyoto. Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do hotelu.

Następne dni było to zwiedzanie Yokohamy. Chodziliśmy ulicami CHINA TOWN (Widok nie do zapomnienia szczególnie wieczorem). Przyglądaliśmy się widokowi zatoki tokijskiej z najwyższego wieżowca w mieście z 67 piętra. Tokio to również świątynia "Asakusa", do której ciągną pielgrzymki z całej Japonii. Ciekawym przeżyciem było również zwidzenie muzeum narodowego a na deser zwiedzenie muzeum SUMO i zobaczenie z bliska tego, czego nie da się zobaczyć w Europie.

Grzechem byłoby być w Japonii i nie widzieć świętej Góry Fuji. Dla utrwalenia tych widoków zostaliśmy zaproszeni do tradycyjnego hotelu u podnóża jednego z wygasłych wulkanów. Były tam gorące źródła gdzie mogliśmy się kąpać, a obsługiwały nas i pomagały nam zapoznać sie z japońską tradycja prawdziwe Gejsze z lokalnej szkoły Gejsz.

Następnego dnia znów przyszedł czas na spotkania, uroczyste kolacje i rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy. Fajnie było też spędzić dzień na potężnym jachcie jednego z właścicieli zaprzyjaźnionej firmy. Oczywiście trudno byłoby nie wspomnieć o jedzeniu, narodowych potraw Japonii (ostrygi, krewetki, homary, SHABU - SHABU - SHABU, sushi, nudon). Dla tych, którzy nie wiedzą co to jest SHABU - SHABU - SHABU to posiłek, można go nazwać integracyjnym gdzie przy jednym naczyniu zasiadają wszyscy goście i wspólnie pożywiają się.

Ostatniego dnia przed wyjazdem mieliśmy czas na kupno upominków i prezentów dla najbliższych i w tym celu zostaliśmy zawiezieni do dzielnicy ekskluzywnych sklepów, pięknych samochodów. Wizytę zakończyliśmy uroczystym przyjęciem w gronie Japońskich, Niemieckich, Szwajcarskich, Angielskich i Francuskich przyjaciół.
Mam nadzieje ze to nie była moja ostatnia podróż w tamte strony. Czego bym sobie bardzo życzył.