Wycieczka do Berlina
Godzina 1:50 - zbiórka na przystanku koło cmentarza. Razem z grupką osób czekałyśmy na autobus mający zawieść nas na długo wyczekiwaną wycieczkę do Berlina. Nie stałyśmy długo - biały pojazd zajechał po chwili. Wszyscy załadowali się do niego jak najszybciej, by zająć sobie jak najlepsze miejsca. Chwila formalności i ruszyliśmy.
Po około siedmiu godzinach drogi dojechaliśmy. Mogłoby się to wydawać długo, ale ten czas spędzony po części na na spaniu i rozmowach minął nam niemożliwie szybko.
Najpierw oglądaliśmy Mur berliński, gdzie wszyscy zdążyli zrobić sobie pierwsze zdjęcia. W jego pobliżu można było podziwiać też halę O2 World, gdzie odbywają się sławne na skalę światową imprezy.
Po kolejnej, tym razem krótkiej, przejażdżce autobusem zajechaliśmy w inne miejsce, gdzie zatrzymaliśmy się na dłużej. Tam obejrzeliśmy kawałek miasta, między innymi bardzo oryginalny kalendarz, czy różne fontanny.
Najpierw oglądaliśmy Mur berliński, gdzie wszyscy zdążyli zrobić sobie pierwsze zdjęcia. W jego pobliżu można było podziwiać też halę O2 World, gdzie odbywają się sławne na skalę światową imprezy.
Po kolejnej, tym razem krótkiej, przejażdżce autobusem zajechaliśmy w inne miejsce, gdzie zatrzymaliśmy się na dłużej. Tam obejrzeliśmy kawałek miasta, między innymi bardzo oryginalny kalendarz, czy różne fontanny.
Widzieliśmy także Wieżę telewizyjną. Z daleka, ale zawsze. Po przejściu kawałka drogi dotarliśmy do jednego z głównych celów wycieczki - Muzeum Pergamońskiego.
Według nas warto było tam wpaść, chociaż wejście było płatne. Tamtejsze eksponaty zachwyciły nas jeszcze bardziej, bo dotychczas podziwialiśmy je również w naszych podręcznikach do historii. W muzeum nie obyło się oczywiście bez wpadek takich jak zgubienie przewodnika, ale mimo wszystko tę wizytę zaliczymy do udanych.
Po zwidzeniu tego miejsca czekała na nas kolejna przejażdżka autokarem. Nie narzekaliśmy, bo czekały na nas kolejne wspaniałe atrakcje. Następny do zwiedzania czekał niemiecki parlament - Dem Deutschen Volke. Kolejne cudowne - według nas - miejsce. Stamtąd podziwiać można było większość Berlina. Wysłuchaliśmy też wykładu na temat historii miasta i nie tylko.
Po wizycie w parlamencie zwiedziliśmy jeszcze słynną Bramę branderburską. Zrobiliśmy sobie zdjęcie grupowe i znów ruszyliśmy autobusem. Mimo, że zwiedziliśmy już dużo miejsc organizatorzy wycieczki nie zapomnieli o najważniejszym - o pamiątkach. Przed wyjazdem w drogę powrotną mięliśmy 15 minut na zakup jakiejś rzeczy z Berlina. Było zabawnie, bo każdy mówił w innym języku, ale jakoś się dogadaliśmy i nikt nie opuścił Niemiec z pustymi rękami.
W podróży powrotnej nie nudziliśmy się. Oglądając film, grając w karty i śmiejąc się upłynął nam kawałek drogi; resztę przespaliśmy. Oczywiście - jak to podczas wycieczek - w autobusie musiało się coś dziać. Nie wspomnimy o tym, że jedna z nas została obsmarowana pastą do zębów. Uważamy, ze wycieczka ta była bardzo udana. Pojechałybyśmy na nią jeszcze raz, gdyby była taka możliwość. Czekamy na następną wycieczkę za granicę!
Według nas warto było tam wpaść, chociaż wejście było płatne. Tamtejsze eksponaty zachwyciły nas jeszcze bardziej, bo dotychczas podziwialiśmy je również w naszych podręcznikach do historii. W muzeum nie obyło się oczywiście bez wpadek takich jak zgubienie przewodnika, ale mimo wszystko tę wizytę zaliczymy do udanych.
Po zwidzeniu tego miejsca czekała na nas kolejna przejażdżka autokarem. Nie narzekaliśmy, bo czekały na nas kolejne wspaniałe atrakcje. Następny do zwiedzania czekał niemiecki parlament - Dem Deutschen Volke. Kolejne cudowne - według nas - miejsce. Stamtąd podziwiać można było większość Berlina. Wysłuchaliśmy też wykładu na temat historii miasta i nie tylko.
Po wizycie w parlamencie zwiedziliśmy jeszcze słynną Bramę branderburską. Zrobiliśmy sobie zdjęcie grupowe i znów ruszyliśmy autobusem. Mimo, że zwiedziliśmy już dużo miejsc organizatorzy wycieczki nie zapomnieli o najważniejszym - o pamiątkach. Przed wyjazdem w drogę powrotną mięliśmy 15 minut na zakup jakiejś rzeczy z Berlina. Było zabawnie, bo każdy mówił w innym języku, ale jakoś się dogadaliśmy i nikt nie opuścił Niemiec z pustymi rękami.
W podróży powrotnej nie nudziliśmy się. Oglądając film, grając w karty i śmiejąc się upłynął nam kawałek drogi; resztę przespaliśmy. Oczywiście - jak to podczas wycieczek - w autobusie musiało się coś dziać. Nie wspomnimy o tym, że jedna z nas została obsmarowana pastą do zębów. Uważamy, ze wycieczka ta była bardzo udana. Pojechałybyśmy na nią jeszcze raz, gdyby była taka możliwość. Czekamy na następną wycieczkę za granicę!