Między dzieckiem, a dorosłym


Blondaskinia 2010-04-09


Wkraczając w świat dorosłości ludzie się zmieniają. Zmianie podlegają ich priorytety, spojrzenie na świat, hierarchia wartości. Boją się patrzeć na życie, tak, jak patrzyli jeszcze kilka lat temu.

Porzucają świat wyobraźni, marzeń. Zamiast ich wyznaczają sobie cele, do których dążą w odpowiedniej sobie wyznaczonej kolejności, aby tylko je jak najprędzej zdobyć, nawet, jeśli kosztem innych. Stając się osobą, która sama może sama decydować o swoim życiu otwiera się strefa porzucenia wiary w magię, siłę ducha.

Gdzie podziała się moc Wróżki Zębuszki, Świętego Mikołaja, Jasia i Małgosi czy trolla z pod mostu? Tak często została zastąpiona mocą w polisę ubezpieczeniową, złote karty i wszystkiego, co wiąże się z luksusem i dostatkiem.

Znajdując się pod linią +18 ciągle poszukujemy drogi do zrealizowania swoich marzeń, odnalezienia prawdziwej przyjaźni. Szukamy dla siebie miejsca na tym świecie. W świecie, który jest przepełniony ufnością, wiarą i nadzieją, że nie koniecznie jutro musi być takie samo jak dziś.

Wraz z uzyskaniem pełnoletności, może nie od razu, ale z czasem, powoli, wchodzimy i jednocześnie zamykamy się w kręgu bojaźni otwierania się na to, co piękne. Bo czy dążenie do realizacji marzeń, ale takich związanych z uszczęśliwianiem swoich wartości moralnych, rozszerzanie swoich pasji, troska o przyjaźń, miłość, pielęgnowanie tego, nie jest piękne?

Rzecz jasna, nie wszystko jest takie proste jak się wydaje. Jest praca, chęć zdobycia odpowiedniego wykształcenia, założenia rodziny i zapewnienia jej jak najlepszej przyszłości(niekoniecznie w tej kolejności).

Owszem, to jest ważne, ale w tym pośpiechu podbijania świata powinien znaleźć się czas na to, co dawniej przepełniało nasze dziecięce serca. Wbrew pozorom myślenia dorosłych da się to wszystko pogodzić.

Pielęgnowanie przyjaźni z pracą, zajmowanie się rodziną z rozwijaniem swoich pasji. Trzeba tylko, albo i aż, w to uwierzyć i wziąć się do roboty! Nie uciekajmy od swoich dziecięcych pragnień i tęsknot. Życie nie trwa wiecznie, po co potem żałować, że się czegoś nie zrobiło?

W natłoku problemów, ciągłego pośpiechu, spójrz na
świat oczami dziecka. Pomyśl czasem jak ono. Może wtedy spojrzenie na rzeczy wydające się z pozoru trudne sprawi, że staną się one proste. Nie bój się od czasu do czasu jeszcze raz stać się beztroskim dzieckiem.