Why?


Allmostgirl 2010-05-22


Właśnie dlaczego? Ciągle zadaję sobie to pytanie. Jesteśmy tylko ludźmi…to zdanie najbardziej mnie drażni.

Jesteśmy ludźmi. Nasz mózg nadal jest pełen tajemnic. Nie o mózgu chciałam pisać. Chodzi mi o osoby sławne. Każda z dziewczyn zakochuje się w jakimś aktorze. Dlaczego do cholery? Sama jestem ofiarą takiego bezmyślnego zauroczenia. Kochać kogoś nieosiągalnego…

Nigdy nie patrzysz na tych wokoło. A oni chcą być zauroczeni. Niech inne panny z Ameryki wzdychają do Haydena, do Wentworta, do Roberta Patinsona. Zastanów się dziewczyno, czy ktoś taki w ogóle na Ciebie spojrzy. „Z daleka na pewno nie”, a nawet jeśli ustaniesz przed nim to przelotnie spojrzy i Cię przesunie. On ma swoje życie, bądź ona. Nie potrzebni im przeźroczyści ludzie, których nikt nie zna.

Pojedziesz na zlot fanów czy coś podobnego, popiszczysz na jego widok, dostaniesz autograf, może się do niego na sekundę przytulisz i odejdziesz szczęśliwa. Ty będziesz to pamiętać, a on Cię zapomni jak tylko od niego odejdziesz. Nawet jakbyś powtarzała mu tysiąc razy jak masz na imię wątpię aby zapamiętał to na dłużej niż pięć minut.

Takie coś ma swoje dobre plusy, ale co z tego? „Chce być taka jak on/ona.” No i co z tego, ze chcesz. Poudajesz. Na własnym przykładzie wiem, że można się zmienić przez postać, którą gra dany człowiek. Ale gdy np. próbujemy upodobnić się do Jolki Rutowicz, albo kogoś takiego, to aż strach się bać. Wielu dorosłych nie popiera naszego wyboru.

Ostatnio był program „Rozmowy w toku” i był o Joli Rutowicz. Nie dziwię się matce, która nie chciała aby jej córka była taka jak ta kobieta (nie wiem nawet czym ona się zajmuje). Nic w ten sposób w życiu nie osiągnie. Może będzie znała ją cała Polska, ale będą się z niej śmiać i po, co jej to? Niech znajdzie sobie inny autorytet, nawet w roli jaką dany człowiek odgrywa.

Niech zapragnie być, nie wiem, takim Rudym z Kamieni na Szaniec. Byłby wtedy o wiele lepszym człowiekiem. Albo człowiekiem, którego znamy tylko z jednej rzeczy jak odkrycie, a raczej udowodnienie, że Antarktyda istnieje (wszyscy wiedzieli, że cos tam jest, ale nikt tego nie sprawdził, dopiero po pewnym czasie odważyło się dwóch, a tylko jeden z nich zapisał się jako odkrywca, drugi zmarł tuż przed celem).

A jeżeli nie potrafimy nic sobie wyznaczyć poprzez aktorów, piosenkarzy, albo kogokolwiek innego to po prostu bądźmy sobą. Doskonalmy to, co w nas nie doskonałe jak powiedziała pewna dziewczyna z naszej szkoły.