Recenzja albumu Eminema "Recovery"


Marta Wasilewska 2011-02-26


Siódmy studyjny album Eminema ukazał się 21 czerwca 2010 roku. Jak na razie zbiera pozytywne opinie krytyków i fanów białego rapera. Znalazło się na nim 17 utworów, napisanych przez artystę. Pojawiły się też trzy najpopularniejsze utwory: "Not afraid"; "Love the way you lie" (feat Rihanna) i "No love" (feat Lil Wayne). Eminem przystąpił do nagrywania płyty po dość długiej przerwie.
Album zawiera wszystko co najlepsze w twórczości rapera. Są na nim zarówno dosyć spokojne jak i mocne kawałki z domieszką popu i rocka. Pojawiły się jeszcze dwa duety. Piosenka "Won't back down" powstała w wyniku współpracy z P!nk, a "Talkin' 2 Myself" z Kobe.
Eminem jest wzorem dla wielu początkujących artystów. Udowadnia, że nawet pochodząc ze slumsów (mieszkał w Detroit, w okolicach 8 Mili) można spełniać swoje marzenia. Wielu artystów zazdrości mu sukcesów. Jest laureatem Oscara (jako jedyny raper) i trzynastu nagród Grammy. Wróćmy jednak do albumu. Eminem porzucił nabijanie się z gwiazdek popu i poddał swój styl filtracji. Na "Recovery" nie brakuje energicznej nawijki oraz genialnego, niepowtarzalnego i charakterystycznego dla Eminema stylu. W wielu piosenkach przeprasza fanów za dwie ostatnie płyty i mówi, że chce naprawić dawne błędy m. in. poprawić stosunki ze swoją rodziną, która się rozpadła. W takich kawałkach nie traci jednak nic ze swojej pewności siebie.
Warto kupić i przesłuchać tę płytę, ponieważ z pewnością zasługuje na miano jednej z najlepszych płyt Eminema.