Mieszkam w małej mieścinie liczącej ok. trzech tysięcy mieszkańców. Mimo tego, że Dobrzyń nad Wisłą nie jest metropolią, powinien być na tyle zurbanizowany, by dorównywać poziomem  miastom istniejącym przed narodzeniem Chrystusa. POWINIEN, ale tak nie jest.

     Pierwszym argumentem potwierdzającym moją tezę jest brak teatru, kina czy po prostu miejsca, gdzie można pójść w niedziele z rodziną spędzić miło czas. W starożytności Rzymianie udawali się do term, czyli łaźni, gdzie mogli np. posłuchać literatury, mocząc się w wygodnym basenie, czy wymienić się poglądami z innymi w przytulnej saunie. To nie wszystko. Rzymianie mogli również udać się do teatru. W miejscu tym, w gronie bliskich oglądali zapierające dech w piersiach spektakle, przeżywając katharsis. W Dobrzyniu, niestety, nie ma takiego miejsca. Co prawda, sauna podobno ma być, ale czy będzie dostępna dla wszystkich mieszkańców? Tego nie wiadomo.

     To, co razi w oczy nie tylko w Dobrzyniu, ale i w całej Rzeczpospolitej, to stan dróg. Weźmy na przykład ulicę Słowackiego. Dziura na dziurze, samochodem ciężko przejechać, a co dopiero na rolkach czy rowerem? W Rzymie (mimo braku zaawansowanej mechanizacji) wszystkie drogi były wybrukowane! Nie było dziur, a jeżeli jakieś się już pojawiły, to w mgnieniu oka zostawały naprawiane! To nie wszystko. Starożytne drogi były również dokładnie skanalizowane. W moim mieście, niestety, nie wszędzie tak jest.

     Trzecim argumentem jest brak rotundy, czyli budowli na planie koła. Co prawda trwa budowa obserwatorium astronomicznego, którego podstawą jest okrąg, ale do tej pory niczego takiego nie było! Przez setki lat... Drugą sprawą jest rynek, w Rzymie nazywany Forum. Był to piękny obiekt, przyciągający uwagę, gdzie miło było spędzać czas. W Dobrzyniu natomiast mamy coś, co nazywamy „skwerkiem” i prezentuje się on, niestety, jak stajnia Augiasza. Czyli jest bardzo zaniedbany. Rozklekotane ławki, brudna woda w fontannie (jeżeli tak to można nazwać), nieestetyczny trawnik i chodnik. Niemiło robi się od samego patrzenia, o przebywaniu tam już nie wspomnę.

     Z przytoczonych argumentów wynika, że zamiast za Murzynami jesteśmy „sto lat za Rzymianami”. I ,niestety, jeszcze bardzo dużo czasu minie zanim osiągniemy ich poziom.