Nie oceniaj książki po okładce…
Takie pytanie retoryczne. Ty to robisz? Nie jest tajemnicą, że czytam jakbym była od tego uzależniona. Może i jestem , ale nie chcę tego zmieniać, nie teraz .
Zamiłowaniem do czytania, można powiedzieć, zaraził mnie tata. Bardzo zachwalał „Krzyżaków”. Nie chciałam czytać tych dwóch tomów. Do czasu, aż nadszedł czas omawiania ich w klasie pierwszej, albo drugiej. Broniłam się jak mogłam, aby nie sięgnąć po tą książkę. Wymyślałam różne powody przez które nie mogłam czytać, aż w końcu zostałam sama w domu i strasznie mi się nudziło, bo nie miałam się o co z bratem pokłócić. Zrezygnowana usiadłam na łóżku i spojrzałam na twarda okładkę „Krzyżaków”. Westchnęłam głośno i pomyślałam „skoro okładka nie jest zachęcająca to książka pewnie jest nudna”. Pierwsza strona, druga, trzecia, dosyć! Nie będę tego czytała. Dwa tygodnie później znowu była podobna sytuacja. Zajęłam swoje miejsce do czytania i zaczynam kolejny rozdział. Zapomniałam o całym świecie, byłam tylko ja i książka. Przeczytałam ją w zawrotnym tempie. Pięć dni czytałam godzinami, wtedy to dla mnie było krótko. Teraz to wieczność. Skończyłam ją z lekkim ukłuciem w sercu. Była tak wspaniała, że mogłabym czytać ją bez końca. Tak się wciągnęłam w życie bohaterów… Nadszedł czas omawiania, na pierwszej lekcji siedziałam cicho i się nie wychylałam. Na kolejnej lekcji siedziałam w ostatniej ławce i gadałam jak najęta. Chyba wtedy ocenę dostałam. Następny dzień i pani Wierzbicka wybiera kogoś do omówienia kolejnego rozdziału, cisza, słychać tylko…Hmm…yhm…w tym rozdziale…. Nie mogę na krzesełku wysiedzieć. W końcu się doczekałam i dwustronny rozdział opowiedziałam bez łapania powietrza. Wtedy przekonałam się, że nie warto oceniać ksiązki po okładce, bo to, że okładka jest jednego koloru nie znaczy, że treść na stronicach będzie nudna. I na odwrót, to, że okładka jest kolorowa itp. nie znaczy, że jest ciekawa. W tym roku szkolnym na kółku z polskiego rozmawiałyśmy z panią właśnie o książkach. Zagadnęła coś, że teraz przerzuciła się na audiobooki, czy jakoś tak. Chodzi o to, że ich nie czyta tylko słucha. Wracałam potem z przyjaciółką do domu i stwierdziłyśmy, że tak nie można. Książka jest wspaniała, ten zapach, szelest stron i w ogóle wszystko. Bo gdy czytasz przenosisz się do innego świata, a tak słuchając to się raczej nie da do końca wejść w ten klimat. I ciągle ten sam monotonny głos. Wielu niecierpliwych by nie wytrzymało. Książki nie tylko umilają nam czas, ale rozwijają naszą wiedzę, gdyby nie „Anioły i demony” nie słyszałabym o Iluminatach. Dzięki książkom zawdzięczam to, że od czasu do czasu coś napiszę, bo gdybym ich nie czytała mój mózg byłby w pewien sposób pusty.
Nie tylko podręczniki szkolne przekazują nam wiedzę, ale także najzwyklejsza ksiązka, która została napisana przez zwykłego człowieka, bo ci najzwyklejsi, szarzy ludzie wiedzą momentami więcej od uczonego. Nie jest prawdą, że książki zajmują nam niepotrzebnie czas. Książki też dał nam Bóg, więc dlaczego wiele ludzi nie chce tego daru? Bo to marnotractwo czasu.
|