Ostatnio, całkiem przypadkiem, znalazłam się na pewnym blogu. Kacha Wawa z forum DGM opisała historię psa. Psa, który w męczarniach odszedł z tego świata.
Został porzucony przez swoim prawdziwych właścicieli. Pewnego dnia zobaczył Zuzię, która spacerowała ze swoimi psami. Nie umiała go tam zostawić. Wzięła go ze sobą. Jednak nie mogła go zatrzymać na stałe, bo miała już dwa inne psy. Postanowiła więc poszukać mu dobrego właściciela. Z pomocą Ani (jej koleżanki) ogłoszenie znalazło się w prasie. Dzięki niemu zgłosiła się niejaka Aga. Wydawało się, że jest to bardzo dobra właścicielka golden retrievera. Mogła zapewnić mu wspaniałe warunki. Aga uważała, że jest to dla niej wspaniały pies. Miał jednak zapalenie jąder, rany po poparzeniach, ale zawsze także uśmiechnięty pysk i rozmachaną łapkę. Ona jednak uważała, że to będzie jej prawdziwy przyjaciel, tym bardziej, że pół roku wcześniej odszedł inny jej goldek. Zuzia i Ania oddały psa w jej ręce. Miał on zamieszkać w domu z ogrodem jej rodziców. Myślały, że wszystko będzie dobrze. Ale niestety się myliły.
Minął dzień, jak dziewczyny oddały Ozziego. Aga miała się z nimi kontaktować lecz była tylko cisza, przeraźliwa cisza. Ale przecież nie tak miało być? Nowa właścicielka psa dwa dni po jego przyjęciu miała podpisać umowę adopcyjną, miała oddać psa do jej rodziców, miała utrzymywać stały kontakt? Ale nic się nie odzywała!
Ktoś przez forum internetowym ostrzegł Agę, że ktoś się do niej wybiera z wizytą. Więc dziewczyna wysłała sms-a: PIES ZDECHŁ!
Podobno stało się to nagle i że w ciągu godziny pochowała psa. Nikt jej nie wierzył. Aga zaoferowała, że pokarze pochówek psa. W końcu ludzie zaniepokojeni losem psa pojechali do rodziców Agi. Otworzył im jej ojciec mówiąc, że Aga jest dorosła i nie odpowiada za jej czyny. Dobrzy ludzie, którzy przyjechali do niej z daleka musieli wracać z niczym. Rano znowu zadzwonili do dziewczyny. Po długich namowach Aga umówiła się na spotkanie i pokazała grób Ozziego. Wszyscy myśleli, ze to nadal nieprawda, że dziewczynie pomieszało się w głowie. Jednak po odkopaniu okazało się, że pies naprawdę NIE ŻYJE! Dziewczyna tłumaczyła się, że zapomniała dać psu antybiotyku. Dobrze, ale dlaczego tam było pełno krwi???
Dzielni Krzysztof i Magda zrobili zdjęcia i zawieźli ciało psa na sekcję do AR we Wrocławiu. Na wyniki czekali bardzo długo. Wreście dotarły. Okazało się, że ?Ozzy został z premedytacją zabity, został zabity wskutek uderzeń tępym narzędziem, miał złamane większość kości, ale miał też wolę życia??
Wiadomo też, że zanim umarł cierpiał kilka godzin. Prawdopodobnie został zakopany żywcem. Najgorsze jest to, że weterynarz w sobotę stwierdził, że pies nie żyję od około 3 dni, czyli od środy. Od dnia, w którym trafił do Agi? Wniosek nasuwa się sam?
Ozzy, Pies, który szukał przyjaciela przez wielkie P, który nam ufał został z premedytacją zabrany tylko po to, żeby Go zakatować??
Nie wiadomo tylko czy działała sama. Ale raczej pomagały jej w tym inne osoby, bo przecież jak niby drobna dziewczynka zdołałaby wykopać grób w miejscu leżącym ugorem?? Jak przeniosłaby tam Ozziego???
JEŚLI WSTRZĄSNĘŁA TOBĄ TA HISTORIA- HISTORIA EGOIZMU, MORDERSTWA I BRAKU NAJPRYMITYWNIEJSZYCH UCZUĆ- POMÓŻ. NAGŁOŚNIJ RAZEM Z NAMI SPRAWĘ OZZY'EGO- PSA KTÓRY CHCIAŁ ŻYĆ, KTÓRY MIAŁ SIŁĘ WOLI, KTÓRY POTRAFIŁ KOCHAĆ, KTÓRY CZUŁ... I KTÓRY ZOSTAŁ W BESTIALSKI SPOSÓB ZAMORDOWANY TĘPYM NARZĘDZIEM Z BŁAHYCH- ALBO I BRAKU- POWODÓW, CIERPIAŁ, PODDAŁ SIĘ...
PROSIMY- POMÓŻ NAM NAGŁAŚNIAĆ TĄ SPRAWĘ! NIE POZWÓL BY USZŁO TO WSZYSTKO PŁAZEM "POTWOROWI"!
Zaufał człowiekowi, a to doprowadziło go do śmierci!
Jeśli chcecie obejrzeć zdjęcia jego grobu i jego ciała po śmierci wejdźcie:
Grób:
http://img224.imageshack.us/my.php?image=image004ij8.jpg
http://img100.imageshack.us/my.php?image=image001vo9.jpg
http://img100.imageshack.us/my.php?image=image002ja0.jpg
Ozzy:
http://img142.imageshack.us/my.php?image=image005wa7.jpg
http://img142.imageshack.us/my.php?image=image007ud6.jpg
http://img142.imageshack.us/my.php?image=image008ww8.jpg
