Szaleję za tobą cz.2.
Dojechały. 18 października 2010 r. Były już w Michałowicach, u ojca. Ciężko było się rozstać z przyjaciółmi (w przypadku Eweliny byli to głównie chłopcy). Tyle wspólnie przeżytych chwil, tyle planów, marzeń. Wszystko się skończyło... A to przez matkę i jej głupotę. "Niech to wszystko szlag trafi! Ojciec będzie dopiero jutro po południu. Ładne mi powitanie. Dobrze, że chociaż ta gosposia- pani Wala jest. Przynajmniej jest do kogo gębę otworzyć. A gdzie jest w ogóle Ida?"- Ewelina postanowiła poszukać siostry. -Ida! Gdzie ty jesteś?! Odezwij się! Idaaa! O Matko! Ida, Iduś, Idulka! Obudź się!- znalazła ją w łazience. Była nieprzytomna, a obok niej leżało opakowanie środków nasennych. Sorki. Obok niej leżało prawie puste opakowanie środków nasennych... -Ło Jezu!- pani Wala usłyszała krzyk Eweliny- Doktora jej! Doktora! Nie Trzeba było tego dwa razy powtarzać. Ewelina dopadła się do telefonu i zadzwoniła po karetkę. Nieskładnie wytłumaczyła w czym rzecz. Pogotowie przyjechało po 15 minutach. Ewelina ubłagała ratowników, żeby mogła jechać z nimi... *** To był ciężki dzień. Prof. Anna Krzysztoń chciała już wrócić do domu, do syna. Zaniedbała go ostatnio. Żyła od dyżuru do dyżuru. Nie mieli czasu na szczerą rozmowę i przez to się bardzo od siebie oddalili. Zresztą.. Jakoś mało ją obchodziły jego nowe dziewczyny i miłosne zawirowania. Już szła się przebrać, gdy przyjechała karetka. Trzeba było zostać. "Co się dzisiaj wyrabia! Ratować czternastolatkę, bo chciała samobójstwo popełnić!"- pani Wala była pełna zdumienia podczas rozmowy z Anną. Skąd znała tą małolatę? Jak się dostała do szpitala? Tego już Anna nie zdołała się dowiedzieć. Trudno. Ich sprawa. Ratować trzeba. Czternastolatka czy osiemdziesięciolatka?! Co za różnica! *** -Pani doktor! Dobry wieczór. Jestem... To znaczy nazywam się Ewelina Hibner. Jestem siostrą Idy-tej czternastolatki po prochach... -Aha. Witam. W czym mogę pomóc?- zimnym tonem powiedziała Anna. -Chciałam wiedzieć, jak się czuje Ida. -O, to musisz ja sama spytać. Ja wiem tylko jaki jest jej stan.- Anna miała dość tej dyskusji, chociaż doskonale wiedziała, że Ewelina miała do niej prawo. -W zasadzie o to mi chodziło... -No to wyrażaj się jaśniej, młoda damo! Tak na przyszłość. -Zapamiętam. -Czy ty próbujesz się ze mną sprzeczać i kwestionować to co powiedziałam?!- Ton Anny był bardzo nieprzyjemny. -Nie. Czy mogę się nareszcie dowiedzieć jaki jest stan Idy Hibner?!- Ewelina postanowiła, że odpłaci się pięknym za nadobne. -Stabilny. Mogło być o wiele gorzej. Miała mnóstwo szczęścia. -Mogę ją zobaczyć? -Teraz śpi. A zresztą jest już zbyt późno. Jutro po południu przyjdź. -Rano... -Po południu. -Rano...- w oczach Eweliny dało się wyczytać błaganie. -Po południu! Rano-normalnie do szkoły! No chyba, że takie jak ty mają gdzieś szkołę... -Takie jak ja?! Czyli jakie?! -Inne. -Styl, który reprezentuję jest NORMALNY. I żeby pani wiedziała, pójdę jutro do szkoły! A potem tu wrócę! Żegnam. *** "Czwartek; godz. 5.00; 19 października 2010r. Idę zaraz do szkoły. Hah. Faktycznie, nowina. Nie wiem, jak tam będzie, to dopiero pierwszy dzień w tej budzie. Ale wiocha ;/ Ale jakoś dam radę. Muszę. Potem do szpitala, do Idy. Dobrze, że ją mam. Dopiero w takich chwilach to doceniam... W tych najtrudniejszych. Przy okazji pokażę tej paniusi-pani doktor. Nie pozwolę sobie na takie chamstwo. O nie! Dobra, mam jeszcze godzinkę (Bosshh -,- Do czego to doszło, że piszę Pamiętnik o,O. I to o 5.00!). Jakoś mi ulżyło jak to napisałam. +No to jeszcze nutka na dziś: Samy Deluxe- "Hamburg" Ja xd"
|