Jak to być kobietą?
Pewnego bardzo pięknego dnia (był taki piękny do momentu) dostałem zadanie. Dokładniej to było to polecenie, które uważałem za niewykonalne, a do tego niedorzeczne.
Bo jak tu przebrać się za kobietę? To by się jakoś dało zrobić, ale sęk tkwił w jednej kwestii. W takim stroju (kobiety) musiałbym pokazać się przed całą szkołą!!
Paradować przed wszystkimi znajomymi w damskich ciuszkach?? Obłęd, ale idąc tropem mojego ulubionego powiedzenia – „nie takie rzeczy się robiło” - zgodziłem się.
Przystąpiłem do przygotowań z szeroko otwartą szczeną. Musiałem odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Jak się zakłada stanik? Dlaczego nie można w nim swobodnie oddychać? Czemu te rajstopy tak ciężko się wciąga? Czy znajdę buty damskie rozmiaru 44? (ostatecznie znalazłem 37 – połowa pięty wystawała mi poza bucik). Po wielu wizytach u znajomej mamy kolegi, udało mi się skompletować się strój. Trochę ciuszków wyniosłem po cichu z domu. Oczywiście bez zgody rodziców. Wolałem im o tym nic nie mówić. Choć ostatecznie musiałem powiedzieć, gdyż musiałem pożyczyć kosmetyki od mamy (sic!! – wyobrażacie sobie męczarnie związane z charakteryzacją? A co dopiero mówić o zmywaniu tego wszystkiego z siebie? Istny koszmar).
Wielki finał. Nadchodzi Dzień Kobiet. W szkole spotykam kolegów, którzy również przyjęli tą propozycję. Nieprawdopodobne, ale zebrało nas się kilku. Odważne chłopaki z nas :) Przedstawienie idzie dobrze, jest problem z nagłośnieniem, ale da się przeżyć. Kilka błędów, ale tak to bywa gdy jedzie się bez scenariusza, wszystko na żywca. Po wszystkim zdejmuję te wszystkie fatałaszki, zmywam charakteryzację i dziękuję Bogu, że jestem chłopakiem.
Silvanus
|