Idę drogą, pustka mnie ogarnia,
Szukam drogi do innego świata.
Chodzę bez ustanku, szukam Miłości w człowieku,
Nikt mi drzwi nie otwiera, choć mija pół wieku.
Poszedłem dalej zieloną łąką przed siebie,
Zobaczyłem anioła lecącego po niebie.
On mi dopomógł , wskazał prostą drogę
Doszedłem do nieba, lecz wejść tam nie mogę.
Muszę się wrócić i naprawić krzywdy
Bo mnie nie wpuszczą do raju nigdy.
I tak z powrotem po bezdrożach błądzę
Chcę odnaleźć Miłość i na wszystko się godzę.
Zmieniłem się bardzo i sam chętnie pomagam,
Biorąc cierpienia innych, choć się z tym czasami zmagam.
Trudne to zadanie, lecz wiara ma nie zamydla,
Bo wierzę w Boga i to On mnie uskrzydla.
Z powrotem wróciłem pod bramy raju,
Wszedłem do środka, wszyscy mnie witają.
Spotkałem ludzi, których kiedyś znałem,
Którym zło czyniłem i tych, którym pomagałem.