Samookaleczanie się. Dlaczego robią to młode dziewczyny?
Przeczytałam ciekawy artykuł w Internecie. Złożony był z listów różnych dziewczyn, które zadawały sobie ból. Po co? Z jakiego powodu? Przez stres, kłopoty w domu i szkole, odrzucenie przez innych. Ale czy warto w ten sposób odreagowywać?
Pozwolę sobie zacytować list jednej dziewczyny Patrycja: - Cięcie jest już dawno za mną. Zrozumiałam, że to w niczym nie pomoże i sama przestałam. Teraz patrząc wstecz (minęły 2 lata) żałuję, bo nie było warto, problemy były błahe i później samo się wszystko dobrze potoczyło. Nie umiałam wyładować złych emocji, więc zadawałam sobie ból. Pierwsza myśl o tym pojawiła się, gdy było mi ciężko. Zrobiłam to bez zastanowienia. Nie rozmawiałam z nikim. Jedna przyjaciółka zauważyła, pewnie dlatego, że się też cięła (o wiele dłużej i więcej miała ran niż ja). Nikt inny nie zwrócił uwagi, a nawet jeśli zwrócił, to o nic nie zapytał. Przed rodzicami ukrywałam i udało się. Byłam ostrożna. Cięłam się, by poczuć ulgę. Tylko w ten sposób mogłam się wyładować. Ranę czasami dezynfekowałam perfumami, żeby bardziej piekło. Czułam złość i gniew na świat, że jest niesprawiedliwy. Dzięki bólowi stawałam się spokojniejsza. W zasadzie złość mi przechodziła. Wreszcie sama doszłam do wniosku, że to jest niepotrzebne i jeśli będę tak robić dalej, to może się to źle skończyć. W zasadzie bałam się też reakcji rodziców. Teraz uważam, że to głupota. Nie warto. Moje problemy nie były tak poważne (wcześniej wydawało mi się, że były), mianowicie problemy w szkole, złamane serce. Cięcie ich nie rozwiązało. Nie mam już takich myśli. Pogodziłam się z tym, że w życiu są wzloty i upadki, a cięcie niczego nie przynosi, oprócz blizn. Złość można wyładować na różne sposoby. Jednym z nich jest pójście na siłownie. Innym wygadanie się, bo gdy się tak mówi i mówi w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, ze nam przeszło. Osoby obdarzone talentem do rysowania, mogą wyładować swoją złość na papierze, bazgrając różne scenki. Pisarze też mogą tak robić(ten sposób wykorzystuję ja), może to być nasz dzienniczek, albo opowiadanie, w którym nawiązujemy sytuację do naszej. To pomaga. Niektórym dziewczyną wystarcza wykrzyczenie się w poduszkę. A co do pisania pamiętnika/dziennika. To rzeczywiście skutkuje. Tylko trzeba pisać szczerze, bo inaczej to bez sensu, marnuje się strony w zeszycie ( a przez to cierpią lasy) i tusz w długopisie. Z nacinaniem się trzeba jak najszybciej skończyć. Lubię, gdy mnie coś boli, bo wtedy czuję, że żyję, ale nacinanie się nie wchodzi w grę. Na tym cierpi nasze ciało i psychika też, bo to według mnie desperackie posunięcie. To jest jak z narkotykami, jeżeli się spróbuje raz do ciągnie nas aby spróbować jeszcze raz. Czy nie lepiej znaleźć sobie inne zajęcie? Zajęcie w sensie, co możemy zrobić, gdy jesteśmy źli.
|